środa, 16 kwietnia 2014

Kontynuując

Dziś będzie jeszcze trochę o pogodzie. Mało oryginalnie, wiem, ale Święta idą - a jak Święta, to staropolskie tradycje - a jak tradycje, to i oczywiście typowo polskie narzekanie. Na wszystko. A dziś na pogodę właśnie.

Wiosna przyszła, a ja, jak jakaś baba, nie wiem, w co mam się ubrać. Tylko nie myślcie, że z powodów stricte babskich! O nie, byłoby za stereotypowo. Ja nie wiem, jak się ubrać do tej pogody! No, bo pomimo: koszuli, swetra, grubej bluzy i płaszcza wciąż dygoczę jak żuczek na źdźble trawy w wietrzne dni. Które, notabene, właśnie nastały. Zimą, mając na sobie mniej warstw, nie marzłam tak, jak zmarzłam dziś. Wróciłam do domu trupio zimna, jakbym dopiero powstała po trzech dniach spędzonych w grobie. A to przecież nie moja rola.

Wiosno! Dlaczego, choć już nastałaś, jesteś z nami tylko wizualnie? Ja bym jeszcze chciała cię poczuć, w formie słońca i ciepła, a nie deszczu, mrozu i wiatru! Tylko tyle...

Aż tyle?


2 komentarze:

  1. Pierun ją wie, tę pogodę! Co kilka dni się zmienia! Zwariować można...

    Na ten przykład u mnie od kilku dni na zewnątrz szaro-buro, troszkę deszczowo, a w powietrzu taka duchota, zupełnie przeciwna do aury... Nie ogarniam.

    OdpowiedzUsuń
  2. wprawdzie pisałaś to z miesiąc temu, ale w kwestii pogody niewiele się zmieniło. dwukołówkę mi przewiewa i w ogóle przemakam i nasiąkam. żądam słońca. albo chociaż godnej temperatury.

    OdpowiedzUsuń