środa, 16 kwietnia 2014

Kontynuując

Dziś będzie jeszcze trochę o pogodzie. Mało oryginalnie, wiem, ale Święta idą - a jak Święta, to staropolskie tradycje - a jak tradycje, to i oczywiście typowo polskie narzekanie. Na wszystko. A dziś na pogodę właśnie.

Wiosna przyszła, a ja, jak jakaś baba, nie wiem, w co mam się ubrać. Tylko nie myślcie, że z powodów stricte babskich! O nie, byłoby za stereotypowo. Ja nie wiem, jak się ubrać do tej pogody! No, bo pomimo: koszuli, swetra, grubej bluzy i płaszcza wciąż dygoczę jak żuczek na źdźble trawy w wietrzne dni. Które, notabene, właśnie nastały. Zimą, mając na sobie mniej warstw, nie marzłam tak, jak zmarzłam dziś. Wróciłam do domu trupio zimna, jakbym dopiero powstała po trzech dniach spędzonych w grobie. A to przecież nie moja rola.

Wiosno! Dlaczego, choć już nastałaś, jesteś z nami tylko wizualnie? Ja bym jeszcze chciała cię poczuć, w formie słońca i ciepła, a nie deszczu, mrozu i wiatru! Tylko tyle...

Aż tyle?


środa, 2 kwietnia 2014

Podryw na pogodę

Jechałam dziś autobusem na uczelnię, pilnie studiując deklinację przymiotników języka szwabskiego. Wtem, na jednym z przystanków, kątem oka zauważyłam, że dosiada się do mnie pewien mężczyzna, jednak nie przyglądałam mu się zbytnio, zajęta zgłębianiem tajników obcej gramatyki.

Niedługo jednak, bo w momencie siadania ów facet wypowiedział gdzieś w przestrzeń "No, wreszcie słonecznie". Nikt mu na to nic nie powiedział, nikt nie zareagował. Niepewna, do kogo to było skierowane, oderwałam wzrok od zeszytu i z pytającym spojrzeniem odwróciłam się w stronę mojego współpasażera.

 Musiałam mieć chyba pytajniki w oczach, bo na moje niewerbalne pytanie odpowiedział z nonszalancją "Nie, to nie do pani". Z lekka zdębiałam i uśmiechając się półgębkiem, wróciłam do przymiotników, zła na siebie, że zrobiłam z siebie idiotkę, a facet rozmawia pewnie przez słuchawkę bezprzewodową, której po prostu nie widać z mojej strony.

Ale nie. Facet aż do momentu, w którym wysiadałam, nie powiedział już ani słowa. No chyba, że przeszedł na komunikację telepatyczną. Jeśli była to próba zagajenia rozmowy, to pan chyba ciut się speszył i coś mu nie pykło. Jeśli jednak nie był to podryw i facet nie mówił ani do mnie, ani do nikogo z pasażerów, przez telefon jak się okazało też nie rozmawiał... to powinien porozmawiać, ale chyba ze specjalistą od samopoczucia psychicznego.

Nie do mnie, phi. A ja liczyłam na to, że ktoś mnie wreszcie uratuje przed tą szwabską deklinacją!


poniedziałek, 24 marca 2014

Brace yourself, Spring is coming!

Żuczka, czyli ja: Dlaczego jeszcze nie ma "Gry o tron", przecież mówiłeś, że nowy sezon miał być w marcu?
D: Ale widocznie im się przesunęło i będzie w kwietniu.
Ż: Nie obchodzi mnie to, ja chcę teraz!
D: To zadzwoń do nich i im to powiedz.
Ż: A jak się dzwoni do "Gry o tron"? Raczej gołębia im poślę. O, wiem! Kruka, bo oni tam sobie kruki wysyłali.
D: Złap jakiegoś kruka i mu powiedz na ucho.
Ż: Dlaczego mam mu mówić, chyba raczej kartkę przywiązać do nogi?
D: Po co, zadzwoń do nich krukiem.

Mindfuck.

Tak na wypadek, jakby Wam kiedyś padła bateria w komórce, albo nie mielibyście kasy na koncie... zawsze możecie skombinować kruka i do mnie przedzwonić. Czy też przekruczyć. Umawiamy się na dwa kraknięcia, będę wiedziała, że to ktoś z moich Czytelników, bo od obcych nie odbieram. Za bardzo boję się, że mi coś wykraczą.

To na razie, kra!

poniedziałek, 17 marca 2014

Życie, życie, jest nobelon

Niżej upaść już się chyba nie da.

Wzruszyłam się dzisiaj. Wzruszyłam się, oglądając... Klan. Małgosia płakała w rękaw Agacie, ponieważ aresztowali jej matkę, Beatę, pod zarzutem zabójstwa Joachima, a Jacek i tak niewzruszenie kazał jej iść do szkoły, bo narobi sobie zaległości; zmienił zdanie dopiero, gdy Agata się za nią wstawiła. I to było taaaakie smuuuuutneeee, że aż żal mi poślady ścisnął i wzięłam łzę uroniłam. A niech ma, Małgosia też człowiek.

Coś o tym wiem.

A na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, że jestem chora i na różne moje dziwne zachowania musicie przymknąć oko. Albo i nie musicie, ale wtedy pewnikiem już więcej tu Was nie zobaczę.

I wtedy dopiero zapłaczę...

Chlip.